piątek, 30 grudnia 2011

rozmowa

"Oj mamo, co u dzidzi? Okropna jest, marudzi, nie chce spać sama, asystuje mi nawet do toalety, no i drze się, od świtu do nocy. Płacze, kwęka, mendzi, tylko ją noszę i noszę..."
"Taka sama byłaś"
"To się nie dziwię, że mnie z ojcem tak mało lubicie."

Nie zaprzeczyła.

czwartek, 29 grudnia 2011

dedykacja

Zawsze wstaną za wcześnie, a kładą się za późno.
..........................................................................................................
Umęczona całodzienną "harówką na polu" dedykuję sobie piosnkę tą:
małgosiu to dla ciebie kochanie i twoich umęczonych nóżek, spracowanych rączek o i worki pod oczami masz...

A jakby ktoś nie zrozumiał co śpiewają ust korale, można poczytać tu, jak czuję się ja, tralalaaa...
..........................................................................................................
Macierzyństwo mnie dziś przerosło.



sobota, 24 grudnia 2011

aby nie odstawać

...od ogółu,
Pięknych świąt Wam życzę,
...............................................
i w każdym kątku po dzieciątku :)
...............................................
policzyłam ja mam 9!jeszcze 7?
OMG ;)

poniedziałek, 19 grudnia 2011

prezenty praktyczne

Przed pewną Wigilią:
"Jaką metodę antykoncepcji stosujecie?"-tekst smsa od bratowej męża mego, narzeczonego wówczas.
Eeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee,że coooooo? I przemilczałam.

Za to ona nie i przy wszystkich: "Czemu nie odpisałaś? Byłam ciekawa, bo mam całe pudło prezerwatyw, chciałam Wam dać w prezencie, a tak to o, kupiłam Ci rajstopy."

A propos prezentów i świąt z rodziną.
.............................................................
A jak sie czasem wkurwię, tupię nóżką i krzyczę:
"Zabierz te bachoryyyyy ode mnie" mój mąż mi mówi:
"A widzisz, trzeba było brać to pudło od Ewki"

sobota, 17 grudnia 2011

bywamy i przyjmujemy gości.

G&A powiedzieli, że zaczynaja sie starać na wiosnę. Bardzo dobrze.
Może z nimi będziemy wspólnie "celebrować" rodzicielstwo hehe. (tekst z telewizji śniadaniowej, a jakże)
Zobaczymy, bo jak na razie...
P.- zatwardziały kawaler, nie przyjdzie bo nagle w wieku 33 lat postanowił się zakochać i nie opuszcza swego gniazdka miłości.
M&K maja już dzieci, "odchowane", zerówka, przedszkole, moga już "bywać", ale... im się nie chce.
J z żoną  zapraszają.
Państwo M., mają dzidzię tak jak my, ale co to za atrakcja, jak przyjdą, to zaraz wyjdą, bo mały marudzi, ma porę stałą kąpania, co do minuty. Nie, nie przesadzją, kąpany był zawsze, bo jak go raz nie wykąpią to świat sie skończy, dziecko zapyzieje, kończyny mu odpadną, joł.
E&H pracują wciąż, mają własne firmy, dzieci jeszcze nie.
nie wnikam nawet, co u M&P, M, K.W, bo oni to poznikali, jak pojawiły sie dzieci...
.....
Sobotnie wieczory spędzam w dezabilu, na kanapie. Oglądając...

czwartek, 1 grudnia 2011

dziedzictwo

Z fobii to posiadam lęk wysokości, boję się chrabąszczy, wróżek i kosmetyczek.
A już najbardziej takich, co depilują nogi i inne okolice np.bikini.
Ale jak być kobietą atrakcyjną z chaszczem na nodze? Nie da się i już, trzeba samemu.
.............................................................................
A że czasu i umiejętności posługiwania się plastrem brak, to:
nogę wydepiluję lewą, na prawą nie ma czasu, myślę - prawą machnę za godzinę, dwie, jutro...
Wydepiluję obydwie od kostki do rzepki, już można spódnicę w kolanko włożyć, ale co to za długość? Zdecydowanie nie wyjściowa.
Można wydepilować nóżki po całości, ale tylko z przodu, długi, jedwabny szlafrok włożyć, te z przodu gładkie odnóża wystawić, demona seksu udawać: Kochanie zapraszam Cię na figo- fago."

Ale jak usłyszałam, od mojej siostry, że ona tylko 3 cm nad kostkę goli, bo i tak cały czas w legginsie chodzi to pomyślałam - tę patologię to się jednak w genach przenosi!!!

poniedziałek, 28 listopada 2011

cacko z dziurką

to o mnie Marysiu P.?
...........................................................................
Wypełniłam wniosek o urlop wychowawczy, muszę go zanieść do pracy. Na razie do lipca.
...........................................................................
Zrobiłam oko i pazury,( żeby nie było że się zapuściłam przy tych dzieciach ) i poszłam.
Od dziś jestem oficjalną utrzymanką mego męża

"O wychowawczy, uuuuuuuu" kręcą głowami ze współczuciem, "To co, z dzieciaczkami, słodziaczkami w domku, domeczku siedzisz, kawę, kawusię popijasz, oooooo, a do pracy w ogóle wrócisz?, "jak już w te pieluchy wejdziesz, to po tobie, tylko uważaj żeby kolejnego nie było"

No, kokokoooooo, bo już mi tylko to kokokooooo zostaje. 

Nie chcę, żeby wszyscy wokół mi wmawiali, że mama musi wrócić do pracy, bo szczęśliwe dziecko jest, gdy jest szczęśliwa mama, a  szczęśliwa kobieta, tylko wtedy jest, jak pracuje, bo jak pracuje w domu to nie pracuje, bo codzienne sprzątanie, gotowanie, tudzież pranie, prasowanie, bujanie, czytanie, to nie praca, właściwie to dzieciom nie jest potrzebne, bo dzieci to i tak najlepiej rozwijają się w żłobkach, społeczne są już bardzo w wieku 7 miesięcy, aaaa i  mężczyzna twój nie będzie cię pożądał jak dawniej, erotycznie się rozmagnesujecie i po ptakach.

A ja i tak wiem swoje .
Kokokoo, czasem mam ochotę wyjść i nie wrócić, kokoko no i co? Jestem szczęśliwa
.............................................................................................
A może mi się tylko wydaje, bo czy ja tam co ogarniam tym swoim kurzo - domowym rozumem?

co słychać?

Po wsiach jeździł kiedyś słynny reportażysta, nie pamiętam dokładnie który, rozmawiał z ludźmi.

Rozmawia z kobietą, ona mówi, że ma depresję, jest załamana, on dopytuje co i jak, czym jej się ten stan objawia.
Kobieta na to: "Proszę pana ja byłam najbardziej awangardowa postacią w mojej wsi, ja miałam paznokcie pomalowane na seledynowo - a teraz to mi się nie chce nawet tych paznokci malować"

Tak więc zasadniczo u mnie bardzo dobrze - na paznokciach dzika fuksja.

czwartek, 10 listopada 2011

edukacja

Telewizja śniadaniowa edukuje...
Z telewizji śniadaniowej dowiesz się, czy partnerka miała orgazm czy udawała. Wagina Papina zaproponuje kupno żakietu w panterkę i uświadomi, że rajstopa palona to faux pas sezonu. Porozmawiają o in vitro i o tym czy legalizować marihuanę. Pokażą, że Hanka Mostowiak jednak żyje, ale nazywa się Małgorzata Kożuchowska, tylko czemu nosi płaszcz z wielbłąda albinosa, a feee pani Małgosiu.

Zaczynają zamulać około 9 kończą przed 11. Jestem przed telewizorem codziennie.

Wieczorem mogę zaskoczyć męża przy kolacji "Czy wiesz kochanie, że Nergal waży 66.6 kg - może to jednak szatan?"
A czasem uda się błysnąć w towarzystwie.
Marni Kotak w mieszczącej się na Brooklynie Microscope Gallery, zainicjowała perfomance "The Birth of Baby X". Rodziła 8 godzin na oczach przypadkowych widzów, miała wannę i bujany fotel!
I to nie koniec, dziecko będzie elementem jej kolejnych hapenningów. Łał, wtedy wszyscy się zastanawiają, skąd ja to wiem...

No jak to skąd? Kulturą i sztuką się interesuję, czytam dużo, a w telewizorze mam tylko TVP Kultura.
I zawsze znajdę czas na rozwój osobisty.

piątek, 4 listopada 2011

taki żarcik nieśmieszny

Zrobiłam oko i pazura, wystroiłam dzieci- jedno do wózka, drugie za rączkę...
Idę z wielka gracją po chodniku, słońce świeci hej!
...................................................................................
Wracamy już.
Mały nie chce iść, położył się na chodniku, leży i koniec. Mała się wkurwiła, drze się wniebogłosy, wygina się, zaraz z tego wózka wypadnie...
Jakaś pani, chyba przedwojenna: "oj niegrzeczne te pani dzieci, nie słuchają się."
a ja na to: "Ależ proszę pani, to nie moje dzieci są. Ja się nimi opiekuję tylko, niańką jestem, hellooołłł"

czwartek, 3 listopada 2011

nie spinaj się tak mała...

Jak one to robią, że mają poprasowane i ugotowane jednocześnie?
U mnie te zjawiska w duecie występują niezmiernie rzadko.
A ugotować z dwóch dań, posprzątać i na spacer z dziećmi wyjść to już tercet egzotyczny.
..........................................................................................................
w domu syf, ale co tam...dzieci zadowolone i matka bez spięcia dupy.

poniedziałek, 31 października 2011

ta wyrodna spod 47

8:21 dindon dindon din don din don - do drzwi.
Sąsiadka z pierwszego nałożyła płaszcz na piżamkę i przyszła na skargę.
Na moje dzieci, że: " tupią, szurają, jeżdżą, stukają, przedmiotami różnymi rzucają i to nie tylko dzisiaj!!! A ja proszę pani, też mam dzieci i dużo rzeczy rozumiem, ale to już przesada, naprawdę!!!"

Hola, hola pani dzieci to już mają po 10 lat, a nie półtora i nie są w fazie intensywnego rozwoju. Moje bawią klockami, czasem jakimś rzucą, owszem, ale co mam im palce poobcinać? A w ogóle to proszę na mnie nie krzyczeć, cisza nocna kończy się o 6.00. A poza tym, kto rano wstaje temu Pan Bóg daje i nie ja te cudowne bloki budowałam. Do widzenia.

Chyba im zupy z maku ugotuję to będą spokojniejsze
.....................................................................................
Sąsiadka ma mnie za niewydolną wychowawczo czy inne jakieś patolo, a rodzina za wyrodną, bo:

Cukru dziecku nie daję, (biedaczek ma smutne dzieciństwo), ją tylko piersią karmię (pewnie zamorzona), nie wmuszam w niego mięsa (nie urośnie), do żłobka nie oddaję (aspołeczny będzie), śpię z nią, wózka nie używam, tylko to biedne dziecko w tej szmacie duszę.

No to jestem wyrodna, a myślałam, że to rodzicielstwo bliskości.

sobota, 29 października 2011

ladies and gentelmen...

...oficjalnie mogę ogłosić u mojego syna rozpoczął się okres buntu dwulatka.

Trzy tygodnie się przepoczwarzał, nie spał, kopał ściany, smarkał sobie do kaszy.

Dziś zrozumiałam. Nadciąga  A R M A G E D O N !!!

środa, 26 października 2011

wyliczanka

enedue - siódma rano, rike fake - szybko, szybko,
torba borba ósme smake- rosół ugotować, włosy umyć, pranie rozwiesić, drugie nastawić,
deus meus - z dzieckiem na ręku, podłogę umyć, bo mleko rozlane
i morele biks baks boks - kurwa nie wyrabiam się...
.............................................................................
z niczym

środa, 19 października 2011

równowaga

 Mama Leona anielskim głosem odpowiada na to samo pytanie zadane po raz czterdziesty piąty, ja już po piątym "co to?" wyjść muszę do drugiego pomieszczenia, policzyć do dziesięciu.Tamta cierpliwie tłumaczy, że nieładnie jest gryźć mamusię i wkładać jej kredkę do oka. Jak mały kopie ścianę i drze się wniebogłosy prowadzi go na kany jeżyk, czy inny wynalazek Super Niani.

Wczoraj ją odwiedziłam a teraz siedzę i się dołuję że taka jestem nieudana...

Jutro perfidnie odwiedzę mamę Jasia, tą co dezynfekuje podłogę trzy razy dziennie z obawy przed zarazkami,  pieluchę nawet suchą zmienia co pięć minut, żeby sobie dupki nie odparzył, gryzaki i grzechotki wyparza, a pluszaki pierze i nie można z nią o niczym innym porozmawiać jak tylko co Jasio robił przed przed południem ile spał i jak srał.

Odwiedzę, posiedzę i od razu lepiej się poczuję.
Bo co jak co, ale ja mam chociaż dystans do swoich "skarbeczków".

.................................................................................................
A mama Leona powiedziała mi, że juz więcej dzieci nie planuje, bo już jest kurewsko zmęczona tym ciągłym byciem idealną. I to jest pointa.

poniedziałek, 17 października 2011

one lubią, a ja nie...

"Tak smutno te twoje dzieci ubrane" skwitowała outfity teściowa.

Dla synia od babci, cioci i koleżanki - dresik z Kubusiem Puchatkiem, rajstopki z Kubusiem, zapas body z Kubusiem i Kubusiowa czapeczka na dokładkę, dziękuję.
Oddałam innym dzieciatym koleżankom ."O jakie ładne, o z Kubuuusiem".

Dla córki - kwiatki i króliczki. Za różowy też dziękuję.
Jak widzę małą królewnę odzianą w róż od stóp do głów to trzewia mi się przewracają. Róż to może być dobry w akcencie, ale total look, o nie!!!
Jak mi moja za parę lat słodkim głosem wysepleni, że jest księżniczką i chce różoweee, puchate lub świecące to wydziedziczę.
A do przedszkola też jej nie puszczę, bo pewnie tam ta różowa zaraza się lęgnie

A może matka nie ma prawa ingerować w gusta swoich dzieci? One lubią kicz...

czwartek, 13 października 2011

"A czemu ona taka chuda?"

A, bo taka jej uroda.

Postanowiłam rozszerzyć dietę niemowlęcia. Obkupiłam się w anatomiczne łyżeczki, profilowane kubeczki, wszystko BPA free, made in UE, Chinom na pohybel. A wcześniej całe pieprzone lato, na eco-działce mojej matki  rozmawiałam z cukinią, dynią i marchewką żeby lepiej rosły! Wyhodowałam, zebrałam, popakowałam, zamroziłam. Nie wiem tylko po co, skoro niemowlę postanowiło, że nie bedzie jadło. Na widok jedzenia dostaje szczękościsku, robi się sztywna i pluje.
Dobrze, że cycka chociaż je.
......................................................................................
Od tego karmienia jeden z nich poszeeedł w dół. Wisi, codziennie eksploatowany do granic możliwości. Wzięłabym igiełke, nitkę i zrobiła zaszewkę coby się w górę trochę podniósł, ale się nie da :(
Z dzieckiem to same straty.

poniedziałek, 10 października 2011

różowo mi...

Przebudziłam się nad ranem. Mgła i łuna od miasta - za oknem nie było świata tylko wszechogarniająca różowość i osiedle zbudowane z malinowych żelków i pianek marshmallow...

.....................................................

cdn.

sobota, 8 października 2011

dziękuję

Dziś szczególne podziękowania dla Pudelka za ten nius:
http://www.pudelek.pl/artykul/35562/2_letni_syn_cichopkow_rozstawia_ich_po_katach/
Juhuuuuu nie jestem taka ostatnia, nawet nasza sztandarowa matka polka czasem sobie nie radzi. Nie tylko ja nie ogarniam bachora, sexy mama też.  Oł jeeeeeeeeeeeee.
Dziękuję Pudelku.

piątek, 7 października 2011

brrr...

... jest zimno i nieprzyjemnie czyli zaczynam wylewanie gorzkich żali.
Jako panienka na wydaniu powiedziałam memu ukochanemu, że nienawidzę zimy i płaczę całą jesień - popatrzył zdziwiony. Jako narzeczona powtórzyłam i dodałam, że nie nadaję się do życia w kraju gdzie jest tak mało słońca  - popukał się w czoło i powiedział, że stroję fochy. Jako mąż to już mnie opierdolił, że wydziwiam,bo tyle ludzi żyje w tym kraju i jakoś sobie radzą i są zadowoleni o!
A ja nie mogę i już. Jest mi zimno, jest mi brrrrr.
Od rana chodzę skwaszona, głowa mi ciąży, powieki mam jak z ołowiu.

A jak ja w takich warunkach mam się zajmować dwójką dzieci? Na spacer nie pójdę, bo padaaaaaa  a ja mam kalosze na obcasie, (serdeczne! from NYC, ale nie na tą okazję), i mam zły wózek (muszę chyba kupić nowy), a po co to się ziębić na dworze, ubierać się przez godzinę po to by wrócić po kwadransie, bo coś tam...
W domu natomiast nudno, małe brzęczą nad uchem jak muchy. Lekko śnięte, ale spać nie chcą, chyba na złość.
Zaraz wraca z pracy mój mąż, teraz jemu idę jęczeć.

piątek, 30 września 2011

ale jej powiedziałam...

przyznaję się, czasem się zapuszczę np. nie umyję włosów, paznokcia nie domaluję, nogę ogolę aby do kości rzepki, zdarza się...

na kawę wpadła moja koleżanka - singielka.

wpadła, na dzieci popatrzyła, na kanapie siadła, zamówiła kawę, rozmawiamy, miło jest, ona do dzieci się uśmiecha, rozmawiamy, kawa, kawusia.
i nagle ona  patrzy na mnie i mówi: "masz tłuste włosy, wiesz?"
a ja :" noo, trzydniowe"
ona:"nie wstydzisz się tak przy mężu swym? wiesz atrakcyjność seksualna i te sprawy..."
ja: "Agnieszko, do łóżka nakładam kapelusz"

poniedziałek, 26 września 2011

hasło na dziś - trzy wielkie pudła zabawek

Weekend upłynął po hasłem "łapiemy ostatnie promienie słońca, wzmacniamy naturalną odporność i gromadzimy zapasy witaminy D". Całe dnie na dworze, jedzenie na wynos, spanie w plenerze, piłki, jeździki, huśtawki, karuzele, spadające liście, promienie słońca jeeeee

Poniedziałek- wstały wcześniej niż zwykle, świeże i dotlenione. Wstałam i ja z bólem gardła, zatok i glutami po pas - zapewne od siedzenia na ławkach, gdy one spały smacznie w wózeczkach. Ledwo co wstałam, bo od dźwigania moich"słodkich ciężarów" mam zapalenie korzonków, chyba to tak się nazywa. Nie wiem. Wiem za to, że mnie boli i nie mogę się schylać.

Dzieci kochane, dziś spacerków nie będzie, pierdolę. Włażę pod kołdrę, piję herbatę i oglądam seriale, a wy możecie się kotłować w swoich łóżeczkach razem z resorakami, misiami, grzechotkami. Po coś wam się te zabawki kupuje nie?

sobota, 24 września 2011

między nami matkami...

Tydzień temu odwiedziła mnie mama Gustawa , wczoraj ja byłam u mamy Zosi, a Hanię z babcią spotkałam dziś  na klatce schodowej. 

Gustaw ma prawie dwa latka, nie jada słodyczy, tylko eko żywność z bio- bazaru, z certyfikatem. Od urodzenia nie skaził swych ust żarciem ze słoika, kaszką czy mlekiem modyfikowanym. Nie ogląda również kreskówek, ma czytane baśnie na dobranoc, w ogóle jest wychowywany bez telewizora. Za to słucha dużo muzyki. Klasycznej, jazzu, punkrocka.
Zosia jest najgrzeczniejsza w przedszkolu, pani ją chwali. Po tygodniu zna imiona wszystkich dzieci, pewnie będzie psychologiem, jak twierdzi jej mama. Nie dziwmy się, od wczesnego niemowlęctwa była stymulowana angielskim metodą Helen Doron i techniką Domana. Były też warsztaty teatralne i animacyjne, chustowanie, sranie i rodzicielstwo bliskości.
Hania siadała na nocnik w wieku 7 miesięcy, teraz ma 15 miesięcy i jak chce sie załatwić to puka w drzwi do łazienki. Zawsze była grzeczna, przesypiała w swoim pokoiku całe noce, nie budząc mamusi.

Patrzę na mojego syna co sika w pieluchy, ewentualnie w kąty mieszkania. Każda próba wysadzenia kończy się jego karczemną awanturą. Przy jedzeniu też się awanturuje, że za mało albo, że za wolno karmią. Ręce mu się trzęsą z podniety na widok słodyczy, natomiast książki go nudzą.
O córce mogę powiedzieć jedno- cały czas płacze albo kwili, ewentualnie porykuje, tudzież sapie ze złością i jojczy, nie schodzi z rąk. Nocą nie jest lepiej, jak się przyssie do cycka to nie puści do rana.
Eh szkoda gadać.
Kiedyś słuchając innych matek, oczy miałam jak spodki, potem się dołowałam. 
Teraz też opowiadam jak to moje skarbeczki przesypaiają od urodzenia całe noce. Całymi dniami bawią sie same - syn buduje wyszukane konstrukcje architektoniczne z klocków, a córka nie schodzi z maty edukacyjnej. A co robi wtedy ich mama? Siedzi, patrzy a serce jej rośnie z dumy.
Czasem też poczyta-
http://bachormagazyn.wordpress.com/
np.w numerze #6-"jak pognębić inne matki"

czwartek, 22 września 2011

a to ci dopiero...

... Rysiek z Klanu był wczoraj na spacerze z kolega i jego synkiem niemowlakiem. Rysiu taki podniecony mówi: "Mariusz, Mariusz ale masz syna, podobny do ciebie, krople wody dwie,  oczy, usta i w ogóle taki zdrowy, kolorowy łał". Kolega taki zadowolony nie był, pyta" Rychu, Rychu na pewno podobny?", bo on myslał, że to nie jego. Ale jego dywagacje przerwało dziecko, bo jakoś kwilić zaczęło w tym wózku, Rychu pyta: "Eeeee Mariusz co mu jest?" a Mariusz na to "Kupa!!!" to ci odkrycie, ale dziecko przewinął. - tu zbliżamy sie do końca opwieści-brudna pieluchę podniósł, podetknął Rysiowi pod nos i zkrzyknął pełen tryumfu:
"Jaka piękna kupa!!!"
o n i e m i a ł a m, ja nie umiem podniecać sie zawartością pieluch moich dzieci-coś ze mną nie tak?
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
o właśnie poczułam,
ide myć mego syna, w drodze do łazienki będę powtarzać
jaka piekna kupa, jaka piękna kupa, jaka piękna oooo jaka piękna kupaaaaa jejejejeeeee jaka piekna kupa!!!- piosnka z tego wyszła.
powtórka "Klanu"dziś-14:25

wtorek, 20 września 2011

mgła...

...otulała wszystko, prawie do południa. już wczoraj było ja czuć w powietrzu.
jako dziecko chciałam ją złapać, pamietam jak biegłam przez łąkę i wydawało mi się, że zaraz ją chwycę. kojarzyła mi się z watą cukrową.
do mgły wrześniowej  pasuje mi jedna piosenka, którą słucham od rana:  http://www.youtube.com/watch?v=_KA2jLGf7GM

poniedziałek, 19 września 2011

zakochałam się...

... na nowo, w mojej córce. Rano spała tak pięknie, cicho i spokojnie. Oczy miała zmknięte, powieki- dwie małe łupinki i bezbłędna linię rzęs. Patrząc na nią pomyślałam,że ta chwila jest szczęściem.
Potem darła się wniebogłosy przez wiekszość część dnia i już nie była taka piękna.
kołysanka dla niej:
http://www.youtube.com/watch?v=ZHrJ2zFdPss




wtorek, 13 września 2011

żeby było jasne...

...to ja bardzo kocham moje dzieci, prawie półtorarocznego syna i pięciomiesieczna córkę. Jednakowoż jako młoda niedoświadczona matka, zbyt czesto odczuwam frustrację i monotonię własnego życia. próbując wyżalić sie mężowi słysze często "nie marudź", niektóre koleżanki mówią "sama chciałaś, to twój wybór"
 o.k, ale tutaj będę sie żalic, marudzić i narzekac na potwory, stwory, bachory.

i żeby było jasne...
...jestem szczęśliwa, ale ostatnio poczułam w nawale obowiązków, że rozpływam się, znikam i smutnieję. brakuje mi inspiracj,i do tego żeby się fajnie ubrać i wystylizować, uszyć coś ciekawego, przemeblowac kuchnię.
gniję, gnuśnieję, kapcanieję
i po to jest ten blog- znaleźć choćby jedną dziennie rzecz, która mnie zachwyci.

poniedziałek, 12 września 2011

jak dobrze wstać skoro świt lalalaaaaaaaa

12:47 -od 6 z minutami zdażyłam:
 nakarmić dziecko nr2, obgarnąć kuchnię, "zrobić"jedno oko, uspać dziecko nr2, zając sie obudzonym właśnie dzieckiem nr1, nakarmic je, nastawić obiad, zrobic pranie, zmienić pościel, wywiesić pranie i nastawic drugie... latać za dzieckiem nr1 z nocnikiem przekupując go i przekonując aby łaskawie na nim siadło, domalować rzęsy na drugim oku, niańczyć w międzyczasie dziecko nr2, które za długo nie pospało, zbudować wieże z klocków, zaparzyć lipę z miodem dla dziecka nr 1, bo cosik kaszle, znieść dwie poteżne awantury rozwrzeszczanych dzieci, w międzyczasie znów nocnik, książeczka o ubrankach i debilne moje dziamolenie "gdzie misio ma oko?"- odpowiedź narzuca się sama- "w dupie" i wreszcie zasnęły, nałoże trochę różu, by wygladać tak świeżo, bo raczej tak się nie czuję...
i tak od dwóch lat
P.S. a druga połowa mego cudownego dnia rozpocznie sie jak wstaną.

czwartek, 8 września 2011

jak w tytule

inspiracja pilnie poszukiwana, przez kobietę, matke dwójki małych dzieci, od dwóch lat "siedzącą" w domu...
inspiracja może być przez małe"i",
taka inspiracja by życie było lżejsze, śmieszniejsze, znośniejsze