poniedziałek, 31 października 2011

ta wyrodna spod 47

8:21 dindon dindon din don din don - do drzwi.
Sąsiadka z pierwszego nałożyła płaszcz na piżamkę i przyszła na skargę.
Na moje dzieci, że: " tupią, szurają, jeżdżą, stukają, przedmiotami różnymi rzucają i to nie tylko dzisiaj!!! A ja proszę pani, też mam dzieci i dużo rzeczy rozumiem, ale to już przesada, naprawdę!!!"

Hola, hola pani dzieci to już mają po 10 lat, a nie półtora i nie są w fazie intensywnego rozwoju. Moje bawią klockami, czasem jakimś rzucą, owszem, ale co mam im palce poobcinać? A w ogóle to proszę na mnie nie krzyczeć, cisza nocna kończy się o 6.00. A poza tym, kto rano wstaje temu Pan Bóg daje i nie ja te cudowne bloki budowałam. Do widzenia.

Chyba im zupy z maku ugotuję to będą spokojniejsze
.....................................................................................
Sąsiadka ma mnie za niewydolną wychowawczo czy inne jakieś patolo, a rodzina za wyrodną, bo:

Cukru dziecku nie daję, (biedaczek ma smutne dzieciństwo), ją tylko piersią karmię (pewnie zamorzona), nie wmuszam w niego mięsa (nie urośnie), do żłobka nie oddaję (aspołeczny będzie), śpię z nią, wózka nie używam, tylko to biedne dziecko w tej szmacie duszę.

No to jestem wyrodna, a myślałam, że to rodzicielstwo bliskości.

2 komentarze:

  1. Niestety sąsiadów się nie wybiera...u mnie luz, za ścianą sąsiadka ma trójkę rozwojowców, pod podłogą jeden mały wyjec, więc nikt do nikogo nie puka z pretensjami :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja przy kazdym dzwonku do drzwi się spinam -czy to juz opieka społeczna?

    OdpowiedzUsuń