poniedziałek, 12 września 2011

jak dobrze wstać skoro świt lalalaaaaaaaa

12:47 -od 6 z minutami zdażyłam:
 nakarmić dziecko nr2, obgarnąć kuchnię, "zrobić"jedno oko, uspać dziecko nr2, zając sie obudzonym właśnie dzieckiem nr1, nakarmic je, nastawić obiad, zrobic pranie, zmienić pościel, wywiesić pranie i nastawic drugie... latać za dzieckiem nr1 z nocnikiem przekupując go i przekonując aby łaskawie na nim siadło, domalować rzęsy na drugim oku, niańczyć w międzyczasie dziecko nr2, które za długo nie pospało, zbudować wieże z klocków, zaparzyć lipę z miodem dla dziecka nr 1, bo cosik kaszle, znieść dwie poteżne awantury rozwrzeszczanych dzieci, w międzyczasie znów nocnik, książeczka o ubrankach i debilne moje dziamolenie "gdzie misio ma oko?"- odpowiedź narzuca się sama- "w dupie" i wreszcie zasnęły, nałoże trochę różu, by wygladać tak świeżo, bo raczej tak się nie czuję...
i tak od dwóch lat
P.S. a druga połowa mego cudownego dnia rozpocznie sie jak wstaną.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz