sobota, 31 marca 2012

bierki

Jak je uśpię np. po 12, to wiem, że mam dwie godziny czasu tylko dla siebie.

Zanim wyjdę z ich pokoju to muszę wyciągnąć cycka z jej ust (inaczej nie zasypia), wyjść z jego łóżeczka ( razem śpią), wyginając się przy tym niemiłosiernie, żeby ich nie szturchnąć. Muszę przejść przez pokój na paluszkach, nie potknąć się o klocki, nie wpaść na wózek, nie poślizgnąć się na rajstopkach. Otworzyć drzwi po cichutku, naciskająć klamkę poooowoooooli. Wyjść i zamknąć, też jakby mnie nie było...
Jak za głośno zgrzytną drzwi to zastygam w bezruchu, ciiiiiiiiii kurwa, kurwa i chuj, dobra śpią... Uff.
................
Bo ja grałam dużo z mamusią w bierki i te patyczki wyciągałam sprawnie to i teraz wprawę mam.
...............
A przyszła M. w odwiedziny, do ubikacji szła, dupą o krzesło zahaczyła, drzwiami trzasnęła, ja tylko oczami wywróciłam z niesmakiem, rumor był -dzieci w ryk. Tyle było ich spania i wizyta się nie udała, o!

9 komentarzy:

  1. :) o :D jak ja dobrze znam te manewry by dziecka nie obudzić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taaaaak. Okazało się, że ukochane przeze mnie poskrzypywanie naszej antresoli ma jednak swoje wady ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. a jak tam niedoszła ciąża ??? byłaś już u lekarza ? ;DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jeszcze nie, jajka malujeee z dzieciukami

      Usuń
    2. ale widzę, że jesteś anielsko spokojna to chyba nici z trojaczka ;D

      Usuń
    3. eeee tam, mechanizm wyparcia i scarlet o'hara czyli "pomyślę o tym jutro"

      Usuń
  4. Wesołych !!! nie obżerajcie się zbytnio :DD

    OdpowiedzUsuń