"Tak smutno te twoje dzieci ubrane" skwitowała outfity teściowa.
Dla synia od babci, cioci i koleżanki - dresik z Kubusiem Puchatkiem, rajstopki z Kubusiem, zapas body z Kubusiem i Kubusiowa czapeczka na dokładkę, dziękuję.
Oddałam innym dzieciatym koleżankom ."O jakie ładne, o z Kubuuusiem".
Dla córki - kwiatki i króliczki. Za różowy też dziękuję.
Jak widzę małą królewnę odzianą w róż od stóp do głów to trzewia mi się przewracają. Róż to może być dobry w akcencie, ale total look, o nie!!!
Jak mi moja za parę lat słodkim głosem wysepleni, że jest księżniczką i chce różoweee, puchate lub świecące to wydziedziczę.
A do przedszkola też jej nie puszczę, bo pewnie tam ta różowa zaraza się lęgnie
A może matka nie ma prawa ingerować w gusta swoich dzieci? One lubią kicz...
a mnie spotkała kara boska i 90% rzeczy, które dostałam od koleżanek jest pink. Matka ma prawo ingerować, w końcu matkę od tego oczy bolą i zęby ;)
OdpowiedzUsuńWitajcie w klubie MAŻ (MatkaAntyRóż). Choć mi już wisi, jaki ma kolor, generalnie lubię swoje dziecko ubrane wesoło, tylko kurde czmu, czemu, czemu każdy ciuszek, który dostanę jest "róziowy dla córuni"?!?!
OdpowiedzUsuń